Statystyki

czwartek, 20 stycznia 2011

O mnie

Ochrzcili mnie Monika. Tak sie miano do mnie zwracac. Rodzice mówili do mnie Monisiu, Moniczko czy Moniko-jak byłam mała. Moj obecny mąz mowił do mnie Skarbie, Kochanie, Kwiatuszku- zanim jeszcze został moim męzem i krotko po tym jak nim został. Teraz dla rodziców jestem Panną Nikt, córką widmo a dla męża??? Jeśli jest trzeźwy mówi do mnie po prostu żono, a gdy nie jest czyli praktycznie stale jestem dla niego kurwą, szmatą, dziwką i suką ewentualnie najdelikatniej ej ty.
Jak to się stało, że panienka z dobrego domu, wzorowa uczennica i duma rodziców jest teraz dla rodziców nikim? Matka woli nie pamietac, że nosiła mnie w swoim łonie a ojciec że zasiał w żonie plemniki z których jeden zainicjował fasolkę, która stała sie jego oczkiem w głowie?
Na trzecim roku studiów medycznych poznałam Miłosza. Zawrócił mi w głowie. Mechanik samochodowy. Był tak inny od moich znajomych ze studiów. Miał szorstkie ręce, włosy wiecznie w nieładzie i sposób bycia który tak trudno mi opisac a który powodował tyle niezapomnianych dreszczy na moim ciele. Czy uprawialiśmy seks? Nie wiem czy bedzie to dla was zaskoczenie czy nie, ale nie, nie robilismy tego. Były pieszczoty, namietne pocałunki, dotykanie, lizanie, smyranie, ale pełnego stosunku czy seksu analnego nie było. Miałam katolickie ideały, które on akceptował. Wiadomo święta nie byłam, ale pragnęłam poczekac do nocy poślubnej.....hmm wtedy samo bycie przy nim, przytulanie w tańcu na dyskotece, ukradkowe pieszczoty w aucie, namiętne pocałunki sprawialy mi taka przyjemnosc i dostarczaly tyle ekscytujacych dreszczy, które zamieniłabym na wszystkie pełne stosunki nawet te zakonczone orgazem razem wzięte. Nie był on nawet najprzystojniejszym facetem z jakim sie spotykałam, ale dla mnie był najbardziej męskim i pociagajacym facetem jakiego znalam. Gdy wiedziałam, że spotkamy sie w sobote o 18 ja juz od rana planowałam w co sie ubrac, wcierałam balsamy w swoje nagie cialo wyobrażajac sobie, że to jego ręce mnie dotykają i masują.
Było jak w bajce, ale niestety te życiowe bajki zazwyczaj maja troche inne zakończenie niż te w telewizji czy teatrze. Kochałam go tak bardzo, że aż za bardzo. Czy mozna kochac za bardzo? Można!!! Chciałam go miec dla siebie ciągle, stale, na każde zawołanie. Na zajęciach nie mogłam się skupic, wysyłalam smsy i oczekiwalam ze dostane natychmiast odpowiedz. Wystarczylo, ze godzine spoznił sie ze zwrotnym smsem odchodzilam od zmyslow. Bałam się, że ma inna, że mu juz tak bardzo nie zależy, ze jego uczucie ostyga i przemija. Z perspektywy czasu widze jak nieznośna sie stałam. Zaczelam byc niesamowicie zaborcza, usychalam z tesknoty za nim a kiedy pojawial sie w moich drzwiach zamiast okazac mu jak bardzo go kocham i tesknilam zarzucalam go pretensjami, ze za rzadko przyjezdza, za rzadko smsuje i wogole zachowywalam sie jak obrazona ksiezniczka ktora ciagle trzeba adorowac i przepraszac. A on cierpliwie całował, mowił mój kochany nerwusku, przepraszal nawet za rzeczy na które tak na prawde nie miał wpływu, ale oczywiscie do czasu. Mi coraz bardziej zaczela podobac sie rola nadasanej ksiezniczki i wkoncu on nie wytrzymał. Zapytał czy taki zwiazek oparty na wiecznym moim niezadowoleniu ma sens czy moze lepiej sie rozstac. Powiedział, że bardzo mnie kocha i że skoro jestem na niego wiecznie zła to może powinnam spróbowac z kims kto da mi szczęscie, bo on za nic w swiecie nie chciałby mnie unieszczęsliwic. A ja co? Zamiast przeprosic, rzucic mu sie na szyję i wyjasnic jaka glupia byłam po prostu skinełam głowa z nadąsana miną. Moje głupie ego nie pozwoliło mi sie przyznac, że nie raz specjalnie udawałam obrażona bez powodu księzniczkę z własnej głupoty. Czekałam aż zadzowni, przynajmniej aby zapytac co słychac. Ja nie mogłam sie przemóc aby zadzwonic pierwsza. Całymi nocami płakałam w poduszkę, przestałam chodzic na zajecia, oblepilam swoj pokoj jego zdjeciami i czekalam wpatrujac sie w ekran telefonu komorkowego. Aby rodzice nie zorientowali sie, ze nie chodze na zajęcia, wychodzilam z domu w godzinach gdy powinnam byc na uczelni i włóczylam sie bez celu po miescie. Pewnego dnia zobaczyłam go w kawiarnii z KOBIETA. Nic mnie tak nigdy nie zabolało. Zaledwie 2 tygodnie po naszym rozstaniu. Po prostu siedzieli sobie przy stoliku w kawiarii i rozmawili. Nic więcej, ale zabolało tak jakby mi ktos rozciał brzuch nożem. Była bardzo ładna. Jeszcze tego samego wieczoru umowiłam sie ze znajomymi na wieczorne wyjście. Jejku jak bardzo chciałam przestac o nim, myslec, zapomniec i poczucic wreszcie znieczulenie. Alkohol. Duuuuużo alkoholu i ON. Podjechał drogim samochodem, przystojny, wyżelowany laluś. Totalnie nie w moim typie, ale za to w typie praktycznie całej damskiej czescie dyskoteki. Tak bardzo chciałam sie dowartosciowac, a co niech patrza i mi zazdroszcza, zeby przypadkiem nikt sie nie zorientowal, że Monice nie ma kompletnie czego zazdrościc, ze w glebi duszy jest kompletnym wrakiem. O nie nigdy. Przeciez wszystkim powiedziałam, że to ja rzuciłam Miłosza bo mi sie znudził, że był fajna zabawką, ale że jak tylko sie zorientowałam, że mechanik ma ambicje zeby zostac kims wiecej dla przyszlej PANI DOKtor to go kopnełam w dupe. Wypiłam kilka drinków i zaczęlam na oczach wszystkich kleic sie do tego DUPKA. Nie było to specjalnie trudne. Nie opierał się. Już po kilkunastu minutach całowalismy sie na parkiecie, aż słychac było zgrzytanie zębów tych zazdrosnych lalun. Zaproponowal, że odwiezie mnie do domu. Zgodziłam się. Wsiedlismy do samochodu. Przestalo byc milo jak tylko odmowilam pieszczot i kazalam sie po prostu odwiesc do domu. Usmiech szybko znikl z jego twarzy. Zacisnal zeby i uruchomi samochod. Po kilku minutach zasnelam. Obudziłam sie gdy zaczal mnie dotykac. Otworzylam oczy, Bylismy na jakiejs bocznej drodze. Zaczęlam krzyczec, ale ten bydlak zatkał mi reka usta. Wyciagnal nóz i zrobił nim niewielkie ale bolesne naciecie na moim lewym udzie. Gdy mimo tego po tym jak wział reke zaczelam ponownie krzyczec wyciagnal ze schowka cos na ksztalt szalika i zakneblował mi usta. Rozdarł moja bluzkę i zdarł mi stringi spod spódnicy.Brutalnie pociagnał za mój stanik, aż zapiecie z tyłu sie rozleciało. Gwałcił mnie brutalnie przez kilka minut. Mimo alkoholu bolało niesamowicie. Bolało nie tylko fizycznie- to był mój pierwszy raz, nie bylam wogóle wilgotna, jako, ze bylam przerazona i wogole nie podniecona. Nie założył nasączonej niczym prezerwatywy ani nie użył żadnego środka nawilzajacego. Na koncu oprócz potwornego bólu a jednoczesnie ulgi ze juz skonczył, czulam mieszanke krwii i spermy na swoich udach. Nie bałam sie czy mnie zabije czy nie. Bylo mi wszystko jedno. Kazał mi sie ubrac to zaczelam sie ubierac, powiedzial ze teraz mnie odwiezie do domu to skinelam glowa, kazal podac adres to podalam, zapytal po pewnym czasie czy to tu to po prostu przytaknelam chociaz nie wiedzialam czy jestesmy pod moim domem czy nie jako przez łzy i zapuchniete oczy nie widzialam praktycznie nic. Podciagnal spodnie, ktore od czasu jak skonczyl mial caly czas opuszczone i warknal ze mam wysiadac po czym po prostu wypchnal mnie z samochodu. Na szczescie adres sie zgadzal. Drzwi byly otwarte. Wszyscy spali. Poszlam do swojego pokoju i zamknelam drzwi.

3 komentarze:

  1. Popłakałam się :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny blog :)

    _

    Zapraszam do mnie --> http://pamietnikupadlego.cba.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie myślałaś o zemście na tym śmieciu?

    OdpowiedzUsuń