Statystyki

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Ugasic ten wewnętrzny pożar

Prysznic niewiele pomógł...wciąż czułam niesamowite gorąco...pożar we własnym ciele. Poszłam do kuchni, wzięłam butelkę z wodą i zaczęłam pic... jedną, drugą, trzecią szklankę. Przy czwartej zrobiło mi się niedobrze. Piłam nadal i nie udało mi sie jej dokończyc, gdyż skurcz ścisnął mój żoładek i zaczęłam wymiotowac. Nawet się nie pochyliłam... wymiociny spływały po moim podbródku, na moją klatkę piersiową i resztki na kuchenną podłogę. Nareszcie czułam się tak jak czułam, że od początku czułam, że powinnam się była czuc... brudna, zbrukana i obrzygana. Wcześniej zanim wzięłam prysznic, czułam się brudna, ale wewnętrznie. Fizycznie nie czułam tego brudu... czułam zapach swoich perfum, jego perfum, swojego balsamu do ciała... jedyny nieprzyjemny właściwie zapach to był zapach swoich włosów przesiąknietych dymem papierosowaym, ale nie był on wystarczająco odpychający.... a teraz nareszcie... upaprana tymi śmierdzącymi wymiocinami...teraz nareszcie czułam tę harmonie swojej duszy z ciałem... teraz nareszcie czułam, że moja dusza i ciało stanowią jednośc po tym co się stało. Mi ulgi nie przyniósł prysznic, ktory oczyścił moje ciało, pozostawiając bolącą duszę, gdyż po raz kolejny w życiu, moja zewnętrzna otoczka skrzętnie skrywała to co się kryło pod nią. Ten jeden raz, przez te kilkanaście chwil nie chciałam niczego udawac, nie chciałam niczego ukrywac. Potrafiłam z uśmiechem na twarzy opowiadac o rozstaniu z Miłoszem, potrafiłam doskonale udawac, gdy było mi w życiu źle, potrafiłam sama radzic sobie ze wszelkimi smutkami i problemami i nikomu sie z nich nie zwierzac... byłam mistrzynią aktorstwa i nieuzewnętrzaniania swoich emocji, które mogłyby byc odebrane jako oznaka słabości....ale ten jeden raz nie chciałam niczego udawac... nie chciałam wcierac w swoje ciało balsamu, skarpiac ubrań perfumami... nie chciałam nawet byc wykąpana i czysta...chciałam wyglądac tak jak się czułam. Poszłam do przedpokoju, usiadłam tam przed wielkim lustrem i patrzyłam na nową siebie... na nową obrzyganą siebie....

5 komentarzy:

  1. nie wiem, czy to, co tu opisujesz jest prawdą czy nie, ale brzmi jak totalny horror, nawet nie chcę myśleć, jaka byłaś, czy może wciąż jesteś, nieszczęśliwa. nie móc powiedzieć nikomu, zwierzyć się, choć pozornie zrzucić z siebie ten ciężar.

    *

    czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  2. tak mnie wychowano... i tak nie wychowujcie swoich dzieci

    OdpowiedzUsuń
  3. To ironia losu, sama codziennie zbierasz taką ilość spermy i nie masz dzieci...ale rady dajesz.
    W jakim mieście można Cię zamówić do domu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Marne to kurde, ale może ktoś łyknie.

    OdpowiedzUsuń
  5. O ile w tym tkwi prawda powiem ci jedno...
    Sama przeżyłam gwałt i wiem że potrzeba czasu ,ale co mam Ci doradzać, przecież i tak sama zobaczysz.
    Wiem jedno. Czas potrafi sprawić że normalnie funkcjonuje w życiu codziennym ale nie potrafi sprawić, że zapomnę o tym w czasie kiedy kocham się z własnym chłopakiem.

    OdpowiedzUsuń