Statystyki

piątek, 21 stycznia 2011

Pierwszy dzień po........

7.30 Usłyszałam odgłos zamykanych drzwi wejściowych za mamą wychodzącą do pracy, taty nie było już od prawie godziny. Nareszcie mogłam wyjśc ze swojego pokoju, gdzie oparta bez ruchu o drzwi spędziłam te kilka ostatnich godzin bojąc sie poruszyc, aby przypadkiem nie zbudzic nikogo z domowników. Chciałam zrobic krok do przodu, lecz nie mogłam sie poruszyc. Coś trzymało mnie w miejscu. Bałam się... bałam się wyjśc z pokoju, w którym czułam sie bezpieczna,  w którym zawsze mogłam sie odizolowac po kłotniach z rodzicami i w którym spędziłam tyle pięknych chwil z Miłoszem...Chwyciłam za klamkę i momentalnie zakręciło mi się w głowie a nogi ugięły sie pode mną.... alkohol, zmęcznie, stres i ostatnie przeżycia uaktywniły się usadzając mnie na podłodze. Wiedziałam, że muszę zaraz wstac inaczej znowu będe tak siedziec przez kilka godzin i co najgorsze wiedziałam, że wówczas od nowa wróce te wszystkie koszmarne myśli, a ja już wiedziałam, że nie chce pamiętac tego co się stało. Poszłam do łazienki, stwierdziłam, że zgodnie ze scenariuszem filmu o zgwałconej kobiecie, który kiedyś widziałam powinnam teraz wziac prysznic, który powinien przynieśc mi ulge.....zaczęłam się rozbierac bardzo powoli... pomyślałam o tym, aby wyobrazic sobie, że tego gwałtu nie było... że była to tylko moja pijacka wizja... koszmarny sen... coś na kształt narkotykowego urojenia... włączyłam muzykę, usiadłam na brzegu wanny i najpierw zdjęłam poszarpaną bluzke a potem zaczęłam zsuwac z siebie spodnice i wtedy zobaczyłam rozdarcie na rajstopach i to zakrwawione rozciecie na moim udzie i z tym moja wyobraźnia nie dała sobie rady. Chocbym nie wiem jak próbowała sobie wmawiac, że wczorajszego wieczoru nie bylo to to cholerne nacięcie mi o tym natrętnie przypominało. Chwyciłam gąbkę by zmyc ślady krwii... chcialam sie ich natychmiast pozbyc... tarłam tak mocno, że momentalnie świeża krew zaczęła się sączyc od nowa....aż poczułam obecnośc tego bydlaka obok....poczułam zimny dotyk ostrza i ciepło krwii.... Odkręciłam prysznic... weszłam tam tak jak stałam..... bez biustonosza, który najpewnije został u niego w aucie, ale w rajstopach i bieliźnie.....było mi straszliwie gorąco mimo, że stałam w strugach kompletnie zimnej wody. Zaczęłam szarpac pozostałości moich rajstop ze swoich ud...... zdjęłam majtki i przeżyłam kolejny szok...ten bydlak ciągle na mnie siedział... moje włosy łonowe lepkie były od jego spermy...nakierowałam tam strumień prysznica, ale to nie chciało się tak łatwo dac spłukac...a ja brzydziłam się dotknąc tego diabelskiego nasienia ręką... chwyciłam gąbkę, dokladnie się wymyłam a nastepnie maszynką wygoliłam wszystkie włosy. Czy poczułam ulgę?? Nie wiem. Nadal czułam potrworną złośc i żal. Byłam zła na wszystkich... na Miłosza, że mnie zostawił, na siebie, że poszłam na te cholerną impreze, gdzie tyle wypiłam, na rodziców, którzy wpajali mi, że trzeba byc amitnym i idealnym i nie przyznawac sie do błędów czy ujawniac własnych słabości, bo "co ludzie powiedzą", ale najbardziej byłam zła na Boga, że do tego dopuścił. Wiedział przecież, ile to dziewictwo, które mi ten bydlak tak brutalnie odebrał dla mnie znaczyło, ze względu właśnie na Niego. To do niego codziennie sie modliłam, to jemu powierzałam swoje najwieksze sekrety, gdyz nie miałam prawdziwej przyjaciółki od serca, gdyż rodzice mnie zawsze przestrzegali, że ze swoich słabości i grzechow nie wolno sie nokomu zwierzac i podawali tysiace przykładów nielojalnosci przyjacielskiej, ktora potrafiła zrujnowac ludziom życie. Tylko Bóg znał moje najskrytsze sekrety i nie dlatego, że On po prostu wie wszystko, lecz dlatego, że ja mu też to zawsze wszystko osobiście opowiadałam........i o ironio... był jeden szczególnie ważny i bolesny dla mnie fakt z ostatniej nocy... dokładnie pamiętam ból i upokorzenie, dokladnie pamietam strach i przerażenie, dokładnie nawet pamietam każde słowo, które on do mnie wypowiedział i każdy swój krzyk, ale najdokładniej, najżywiej i najrealniej pamietam, że ten gwałciciel miał na szyji złoty łancuszek... cienki łańcuszek z żółtego złota a na nim medalik z wygrawerowanym........ krzyżykiem... i tym dyndającym medalikiem ..... z dostałam kilka razy w twarz, gdy ten bydlak mnie brutalnie gwałcił....

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego przypisujesz winę za czyny tego "DUPKA" z dyskoteki Bogu? Ludzie są wolni, Bóg nie kierował tym człowiekiem.
    Cała sytuacja jest przecież wynikiem Twoich działań. To Ty przystawiałaś się do tego kolesia, to ty wsiadłaś do jego samochodu. Jego intencje były przecież oczywiste.
    Może Bóg lepiej wiedział, że Miłosz nie był mężczyzną dla Ciebie?
    Piszesz to wszystko jedynie po to, by w jakiś pokrętny sposób upewnić się, że twój kolejny krok, porzucenie wiary w Boga, jest słuszny w tej trudnej sytuacji.
    Robisz to bez głębszego przemyślenia sprawy.
    Z tego co piszesz, całe swoje życie opierałaś na Bogu. Zastanów się: Czy to wiara doprowadziła Cię do tej tragedii?
    Będąc w trudnej sytuacji nie odrzucaj pochopnie tego co było dla ciebie podporą przez całe życie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając ten komentarz aż zaczęłam się śmiać... Nikogo nie można zmuszać do wiary w Boga, a jeśli ktoś wierzy w niego to szuka drogi/rozwiązania pytania czy on wgl istnieje. Gdyby Bóg istniał nigdy nie dopuścił by do tej sytuacji. Ludzie owszem mają wolność, ale jeśli ten na górze naprawde istnieje to czemu nic z tym nie zrobił skoro może. Skąd możesz wiedzieć czy ten ch*j nie groził Monice żeby z nim wsiadła do auta. Przecież nie jesteś Bogiem... "Nie oceniaj książki po okładce" - Nikt nie wie dlaczego tak sie stało i czemu tak wgl musiało być. Każdy popełnia błędy, a jeśli ktoś inny je wytyka to znaczy, że sam nie widzi swoich! Każdy robi błędy, ale ważne jak będziesz wstawać...

      Usuń
  3. Daj jej po prostu dokończyć opowieść. Wchodzenie w dyskusję niczego nie zmieni. Ona ma własne życie, którego my nie jesteśmy w stanie pojąć i należy to uszanować.
    Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń